poniedziałek, 28 października 2024

 JAK JA LUBIĘ PONIEDZIAŁKI!


Kto lubi poniedziałki?

Pytanie tuż przed weekendem 😉

Ja lubię i podejrzewam, że jestem w mniejszości. Większość osób ich nie lubi i chyba najczęściej związane jest to z pracą. 

Kiedyś uświadomiłam sobie, że funkcjonuję od piątku do piątku, od weekendu do weekendu, od zimy do lata, od lata do przynajmniej wiosny i że ja tak już dłużej nie chcę. Bo to jest tak, jakbym pomiędzy tym przysłowiowym piątkiem i kolejnym piątkiem nie żyła. 

Mocno tu też pracują hasła typu „piątek – weekendu początek”, „środa minie, tydzień zginie” itp., a ja miałam wtedy wrażenie, że mi życie przecieka przez palce i że wciąż na coś czekam. A czekanie dla naszego organizmu, w szczególności układu nerwowego jest po prostu bardzo męczące.

Czekamy na piątek, na urlop, na święta, na cokolwiek i to się nigdy nie kończy, bo jak tylko się zadzieje to coś, np. piątek, to my znowu zaczynamy czekać. I to w pewnym momencie zaczęło mnie uwierać i mocno mi doskwierać w moim życiu.

Jeśli mówić o czekaniu, oczekiwaniu na wydarzenie, które przynosi mi ekscytację, przyjemność, radość, szczęście, obfitość, również finansową, to to jest budowanie sobie pewnego poziomu endorfin. 

Natomiast takie wyczekiwanie, w napięciu czasem, na ten moment wytchnienia, na np. weekend, to tak, jakbym cały tydzień się męczyła, a to jest moje życie. Męczę się w moim życiu.

Praca jest istotna, zarabianie pieniędzy jest istotne, ale to jest tylko część mojego życia, a nie jego całość. Funkcjonowanie w trybie od urlopu do urlopu, od wyjazdu do wyjazdu itp., to tak jakby reszta mojego życia była mniej ważna, męcząca, trudna, ciężka, nieprzyjemna i nie kojarzy się z obfitością (czasu, radości, przyjemności, endorfin…) i dlatego postanowiłam to kiedyś zmienić i trochę to trwało.

Najpierw jest decyzja, ona jest punktowa w czasie, natomiast sam proces po decyzji o zmianie trwa, zmiana dzieje się w czasie.

Mnie zajęło to kilka lat, nie wydarzyło się szybko, a generalnie słowo „szybko” nie jest dobrym słowem dla układu nerwowego.

2 kroki do przodu, 3 do tyłu, 1 do przodu, a potem kilka znów w tył, ale trwałam w decyzji. W dołkach, w poczuciu, że mi nie wychodzi, nadal wiedziałam, że nie chcę ciągle czekać, żeby wreszcie… żyć, czuć się dobrze. Ja chcę się czuć dobrze cały czas!

I tak, mam czasem słabsze dni, mniej energii, ale nauczyłam sobie na nie pozwalać. To jest fala i z nią nie walczę, nie spinam się, ale też się nie samobiczuję, że powinnam inaczej, lepiej, w wiecznym uśmiechu. Jestem z tym, choć nie jest to nic fajnego, akceptuję, bo wiem, że zmianie zawsze towarzyszy dyskomfort.

Zmieniając coś na lepsze, poszerzam swoją strefę komfortu i to może być i często jest nieprzyjemne.

Tu w grę wchodzi również puszczanie kontroli, bo np. miałam coś zaplanowane, czyli „pod kontrolą” i nagle przychodzi dzień, kiedy dzieje się mniej niż zakładałam, może nawet nic. Pierwszą rzeczą, którą przestałam robić i bardzo tego pilnuję cały czas, to jest samobiczowanie. Zarzucanie siebie z poziomu umysłu hasłami „tyle powinnaś zrobić”, „a tamto czeka”, „tyle tego”, „powinnaś, trzeba, muszę, należy” itd. Emocjonalna chłosta za pomocą myśli i słów.

Bycie w tym chwilowym dyskomforcie, puszczanie kontroli pozwala nam się otworzyć na sytuacje, rzeczy, których byśmy nigdy same nie wymyśliły, nie zaplanowały. Otwieramy się z tunelowego funkcjonowania, czyli „od piątku do piątku, od wtedy do wtedy, tylko tak mogę zarobić pieniądze, tylko tak mogę określoną obfitość finansową” do takiego poszerzania swojego pola widzenia, zaufania.

I w pewnym momencie zdarza się, że właśnie w taki dzień, o którym powiedziałybyśmy „że nie jest nasz”, np. zarabiamy pieniądze. Nie robiąc praktycznie nic, będąc np. w dołku.

To jest efekt tego, co zrobiłam wcześniej, tak, ale nie wynika z napięcia, zacisku, czy tego męczącego wyczekiwania.

środa, 9 października 2024

 INACZEJ


W życiu bywa tak, że mamy swoje plany, ustawiamy sobie pewne rzeczy i one się faktycznie tak dzieją, a pewne rzeczy dzieją się inaczej. Nie lepiej, czy gorzej niż sobie zaplanowałyśmy, tylko po prostu INACZEJ.

Trzeba trochę puścić kontrolę tego, że wszystko musi być dokładnie tak, jak ja wymyśliłam i że w ogóle wszystko muszę mieć wymyślone, ustalone itd.

I możemy sobie ułatwić ten proces poprzez spokojny ruch, kiedy oddychamy swobodnie i nasze ciało się rozluźnia. To mogą być np. medytacje dynamiczne, w których ruchy rąk i nóg mogą symbolizować odpuszczenie, uwolnienie i są bardzo wspierające w radzeniu sobie z zastałą energią i nagromadzonym napięciem, które budujemy w sobie, np. nadmierną kontrolą.

Więc wdech, wydech i lekko, szeroko albo skromniej, jak nam wygodniej, bo nic nie muszę.
Nie muszę, nie powinnam, nie należy… CHCĘ.

Chcę zaufać, chcę odpuścić kontrolę, chcę doświadczać, chcę żyć w obfitości. 

środa, 2 października 2024

 JEST DOBRZE I MOŻE BYĆ JUŻ TYLKO LEPIEJ



Drugie hasło, które towarzyszy mi, zwłaszcza w kontekście obfitości finansowej, brzmi:
„Jest dobrze i może być już tylko lepiej”.

Łączę tutaj praktykę wdzięczności z praktyką czucia, poczucia obfitości finansowej. 
I chociaż bywają gorsze i lepsze dni, czasem dłuższe okresy, to chodzi o to, żeby w tych trudniejszych chwilach starać się utrzymywać tę energię, podnosić się z dołka.
Nie trwać w tym biernie, tylko wprowadzić ruch, również dosłownie, np. poprzez praktykę medytacji dynamicznych.

Tak, to jest czas, w którym najczęściej najmniej nam się chce. Nie mamy siły, ochoty, nastroju itd. i wtedy warto sięgnąć do praktyki przez ruch, choćby na 3 minuty, bo zazwyczaj tyle trwa jeden utwór, piosenka.
Niech to będzie jeden ruch, kilka, bez muzyki, ale wciąż ruszając się.

To zrobi nam różnicę.

Jeśli nawet nie czujemy tego „jest dobrze i może być tylko lepiej”, bo w danym momencie dla nas nie jest, to warto i ważne, żeby sobie to poczucie budować, wracać do kontaktu z nim.
Bo kiedy jesteśmy w umyśle, w głowie, trudno nam złapać kontakt z wdzięcznością, zauważyć progres, że być może jest już lepiej i mamy obfitość finansową w takim, czy innym zakresie.

Praktyka przez ruch pomaga odnaleźć siebie znów na fali wznoszącej.

czwartek, 26 września 2024

 Z KIM PRZESTAJESZ



Na poczucie obfitości, również tej finansowej wpływa środowisko, w jakim żyjemy, ludzie, którzy nas otaczają.
Jeśli rozpatrujemy pieniądze, ich obfitość jako energię, energię rodową, ale też tą obecną w naszym teraźniejszym życiu, to też jest istotne, żeby zwracać uwagę na to, kto jest wokół nas.

Zauważmy, jakie przekonania mają te osoby, w jaki sposób funkcjonują, co robią lub czego nie robią w zakresie obfitości finansowej, dlatego, że to wpływa na nas.
Nawet, jeśli mamy założenie, że u nas to jest inaczej niż u nich, to tak czy owak może to na nas wpływać.
I nie mam tu na myśli odcinania się od np. rodziny, która jest bardziej w energii narzekania, braku, natomiast ważne, żeby sobie to uświadomić.

Zastanówmy się, na ile te osoby wspierają nas w naszej obfitości finansowej, a na ile niekoniecznie 😉 Zobaczmy to i świadomie wybierajmy inaczej niż osoby z naszego otoczenia, ale także dokładajmy do naszego otoczenia osoby, które nas wspierają.

Dlatego tak mocno wierzę i polecam moim klientom, klientkom trzymać się myśli „nigdy nie jestem sama”, ponieważ my sami możemy zadbać o to, żeby mieć blisko tych ludzi, którzy mogą być wsparciem, bo myślą, czują podobnie jak my, zajmują się podobnymi praktykami. I mogą być wsparciem nawet, gdy robią inaczej, ale ważne, żeby nas akceptowali i naszą drogę do i w obfitości finansowej.